ptakiem byłem
kiedy uczyłem się latać
skrzydła skąpały się w ogniu
szukałem siebie
w gęstwinie lasów
w księżycowym świetle
rozpaczliwych dni
każde gniazdo ulega zagładzie
dziś niezdolny do lotu
umieram pośród marzeń
utopiony w bagnie życia
spragniony jedynie
cichych twoich słów